Blog kategorie
Cukiernik w chemicznym fartuchu
Cukiernik w chemicznym fartuchu

 

 

Czy mydlarstwo i cukiernictwo są ze sobą powiązane? Czy za chemicznym fartuchem może kryć się cukiernik? Już spieszymy z odpowiedzią :)

 

Jak to było za pierwszym razem?

Pierwsze wrażenia podczas oglądania produkcji babeczek mydlanych wprawiły mnie w zachwyt, a pierwsza babeczka, którą zrobiłam kosztowała mieszankę emocji ekscytacji ze strachem czy się uda. Udało się :) I udaje się do dziś, mimo, że minęło już 5 lat od tego momentu. Choć nie zawsze co do sztuki były idealne, bo praca ta wymaga precyzji, dokładności, jest rękodziełem. Jednak wieloletnia wprawa sprawia, że powstała pamięć w moich mięśniach, która sama prowadzi ręce, stąd teraz jest już dużo łatwiej niż na początku. Produkowanie babeczek z mydła sprawia wrażenie pracy w cukierni. Szczególnie, kiedy ktoś zamawia ich sporo, czasami i kilkaset na prezenty do dużych firm. Bardzo często tworzę babeczki na prezenty dla gości weselnych, to taki nasz wytwórniowy klasyk. Te zapachy, te kolory! Jak wiadomo, nasze mydła są wytwarzane metodą „na zimno”, więc na marne w tej mydlarskiej cukierni szukać piekarnika, bo niczego nie trzeba wypiekać, wszystko pięknie zastyga samo. I chyba tylko to rozróżnia produkcję mydełkowych muffinek od tych tradycyjnych – jadalnych.

 

Jak zrobić babeczkę z mydła?

Przed przystąpieniem do wielkiej produkcji ustalamy kilka szczegółów – to ile babeczek „upieczemy”, jakiego będą koloru i z jakimi dodatkami. Możliwości mamy kilka. A potem już wszystko samo płynie. My ubieramy nasze chemiczne stroje, a na blat wykładamy potrzebne składniki, które nazywamy surowcami. Są to bogate w witaminy oleje, kokos, palma, oliwa i rycyna. Ta ostatnia sprawia, że babeczki mają gęstą i kremową pianę. Pozostałe pięknie nawilżają skórę, a ich delikatnie większy dodatek sprawia, że mydło nie wysusza skóry rąk. Sięgamy po przepis, a w nasze ręce trafiają wagi i łyżki. Podobnie dzieje się, kiedy wykonujemy roztwór wodorotlenku sodu. Kiedy wszystko jest gotowe zaczyna dziać się magia. Łączymy wcześniej przygotowane składniki, tłuszcze z ługiem sodowym i wylewamy tak powstałą masę do foremek tworząc spody babeczek. Następna będzie robiona góra babeczki, czyli mydło przypominające krem. Kolejną porcję masy mieszamy znacznie dłużej, prawie zastyga w misce. Chwytamy za odpowiednią tylkę (to taka końcówka z wyżłobieniami nadająca kształt masie, my mamy swoją ulubioną, której najczęściej używamy) i rękaw cukierniczy, który wypełniamy masą mydlaną, żeby na wcześniej przygotowanych ciasteczkowych mydełkach formować zawijasy imitujące krem. Praca wymaga dokładności i skupienia, dokładnie tak samo jak w prawdziwym cukiernictwie. Używamy też tych samych narzędzi. Jeśli jakieś narzędzie ma atesty do żywności można tworzyć nim także kosmetyki :) Kiedy babeczki są gotowe przychodzi czas na dodatki. Pudrujemy je za pomocą kakao, soli morskiej, ozdabiamy krem kolorowym pieprzem, anyżem, goździkami lub laskami cynamonu.

 

 

Zmydlić czy podziwiać?

Efekt, jaki wywołuje 100 babeczek leżących na stole chemicznym, jest niezwykły. Wtedy, wchodząc do naszej pracowni, nabiera się poczucia jakby trafiło się na wystawne przyjęcie ze szwedzkim stołem i aż ma się ochotę poczęstować takim małym dziełem sztuki o rozmiarze identycznym jak jego jadalny odpowiednik. Ten sam zachwyt ogarnia również Was, kiedy otrzymujecie swoje paczki lub kiedy mamy okazję na żywo porozmawiać na targach. Z doświadczenia wiemy, że wybór kiedy zacząć używać babeczki jest ciężki. Niekiedy pozostają w waszych łazienkach nawet długi czas, chowacie je do szafy i tam je podziwiacie, a one odświeżają ubrania. (Wiecie, że mamy równie piękną tabliczkę florencką do szafy?) Inni, szczególnie najmłodsi, bardzo szybko zaczynają testować nasz wyrób. Tutaj pojawia się pytanie jak używać babeczki? Przy pierwszych użyciach ozdobne dodatki wymydlą się i odkleją. Babeczkę można używać w całości, z czasem wymydli się do kulki i będzie wygodniejsza w użyciu lub podzielić ją na 2 części i używać osobno kremu i ciasteczka.

 

 

Jadalne czy niejadalne?

Efekt, jaki wywołuje 100 babeczek leżących na stole chemicznym, jest niezwykły. Wtedy, wchodząc do naszej pracowni, nabiera się poczucia jakby trafiło się na wystawne przyjęcie ze szwedzkim stołem i aż ma się ochotę poczęstować takim małym dziełem sztuki o rozmiarze identycznym jak jego jadalny odpowiednik. Niekiedy aż kusi, żeby spróbować, jak smakuje. Na szczęście nikomu dotychczas nie zdarzyło się skosztować naszego  babeczkowego mydełka, ale kto wie, cały czas pracujemy nad osiągnięciem idealnego podobieństwa, a efekty możemy zauważyć na różnych targach, kiedy często pada pytanie jakie jeszcze jedzenie serwujemy poza tymi słodkościami. 

Kasia

 

Kasia

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl