
Kolekcja naturalnych kosmetyków #nadBałtyk ma niezwykłą oprawę graficzną. Długo myśleliśmy nie tylko nad samym składem kosmetyków, o czym możecie poczytać tutaj [1] , ale także nad grafiką i motywem przewodnim, który miałby towarzyszyć nam nie prze sezon, ale o wiele dłużej. Poczytajcie jak rozpoczęła się ta niezwykła współpraca.
Zachód słońca #nadBałtykiem
Najpierw był pomysł: stwórzmy serie letnie i zimowe inspirowane polską naturą, przyrodą i kierunkami wakacji. Najpierw morze, bo idą wakacje. Naturalny wydawał nam się Bałtyk. Chcieliśmy wrócić do beztroskich wakacyjnych wspomnień, gdy sami byliśmy dziećmi: do ośrodków wczasowych rodem z PRL, do gofrów ze śmietaną bez wyrzutów sumienia, do prawdziwych smażalni …
Marzyliśmy o kolekcji z nutą nostalgii i tak wpadliśmy na motyw zachodu słońca, który jest znakiem rozpoznawczym Patryka Hiltona, bydgoskiego tatuatora i artysty. Poprosiliśmy go o przygotowanie projektu i już po pierwszych próbach wiedzieliśmy, że to był strzał w 10!
„Nasz zachód słońca” ma namalowane fale na morzu oraz mewy, które kojarzą się z nadbałtyckimi zachodami. Trochę romantyczne i kiczowate. Idealnie jak nasze wspomnienia!
Potem wystarczyło tylko wybrać kolory i dopasować napis. Po około 5(!) próbach wybraliśmy ostateczny projekt.
Patryk Hilton. Historia niejednego zachodu słońca.
Patryk prowadzi studio tatuażu Pantera przy ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy. Przestronne wnętrze na 1. piętrze zabytkowej kamienicy wypełnione jest świetnymi ilustracjami, są to fragmenty look book’a, czyli książki z inspiracjami lub gotowymi wzorami tatuaży, które tworzy Hilton. Kilka z wzorów ma wspomniany zachód słońca. Patryk tatuuje od wielu lat, a jego prace są wyjątkowe i charakterystyczne, o czym opowiemy nieco dalej. Trzykrotnie jego prace zrobiły ubrania znanej marki modowej Medicine.
Pytamy w jaki sposób ten trochę kiczowaty motyw stał się elementem rozpoznawalnym prac znanego artysty, który jeździ na guest spoty do Londynu czy Berlina*? Historia zaczęła się właśnie na takim evencie w Londynie. Kilka osób w kolejce i wszystkie po kolei chcą „sunset”. Patryk nie był zadowolony. Nie chciał tatuować, czegoś, do czego nie był przekonany. Pomyślał jednak, że skoro klienci tego właśnie chcą to on sprawi, że motyw ten będzie ciekawy. I się zaczęło. Do czerwonego zachodzącego słońca dodał zarys gór. I tak wkrótce wiele z tatuaży zyskało tło lub horyzont w postaci takiego właśnie widnokręgu.
Dziś Patryk widzi, że zachód słońca jest jego wyróżnikiem, a inni próbują kopiować ten motyw. Stara się tego nie komentować.
Krzesło, sztylet i odlatujące ptaki, czyli co i dlaczego ludzie tatuują sobie na ciele.
Czy to, co tatuujemy sobie na ciele, musi nieść jakiś przekaz? Czy ma opowiadać jakąś historię?
Takie pytania często padają, dlatego zadaliśmy je Patrykowi. Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Każdy tatuaż to historia. Czasem klient przychodzi z własną wizją i życzy sobie konkretnego „obrazka”, ale często zdarza się tak, że przychodzi i oglądając look book’a wybiera coś, co budzi w nim te konkretne skojarzenia i emocje. I o to właśnie chodzi. Bez względu na to, jak bardzo będziemy się starać to zapewne tatuaż pozostanie z nami na zawsze, a przynajmniej ślad po nim. Dlatego też decyzja o tym, co i jak ma być na skórze namalowane musi być przemyślana.
No, dobrze. Ale ja pamiętam tatuaż przedstawiający fotel z lat 70’. Jaki to ma przekaz - pytam wspominając jeden z najdziwniejszych tatuaży, jakie widziałam.
Patryk natychmiast wiedział, o którą pracę chodzi! To właśnie przykład tego, że ktoś poczuł nostalgię i sentyment. Wzruszył się na widok tego mebla w look book’u, bo ten przypomniał mu salon rodziców i był nieoczywistym symbolem jego beztroskiego dzieciństwa.
Czego nie lubisz tatuować? - pytam.
- W zasadzie nie ma takich rzeczy. Staram się każdy pomysł zrealizować, nadając mu charakter. Jeśli odeślę klienta to znajdzie studio, gdzie zrobią mu to, czego chce bezrefleksyjnie i wtedy powstaną kolejne odlatujące ptaki czy znak nieskończoności z piórem. Ja staram się nadać tym pomysłom nieco polotu.
A sztylet? - A to już zupełnie inna historia …. - odpowiada.
Więcej o pracy tatuatora, o tym czy tatuaż jest szkodliwy, czy oznacza przynależność do subkultury oraz jakie kosmetyki stosować, by dobrze go pielęgnować dowiecie się w przyszłym tygodniu.
Tymczasem zostawiam Was z naszymi prywatnymi tatuażami siostrzanymi, które zaprojektował Patryk Hilton ponad rok temu, gdy jeszcze nikt nie śnił o takiej współpracy. Marzenia się spełniają!
Dobrego tygodnia!
Daria
*guest spoty - można przetłumaczyć jako gościnne występy znanych tatuatorów w innych miastach. Na umówione czy spontaniczne tatuaże przychodzą wtedy do lokalnego studia tatuażu, ale pracę wykonuje zaproszony artysta, w tym przypadku Patryk Hilton.
[1] https://bydgoskawytworniamydla.pl/-nadBaltyk---kosmetyczka-malej-minimalistki